Pojawił się zwiastun na nowym Blogu xx
Pierwszy rozdział/Prolog (jeszcze nie zdecydowałam czy bd z prologiem czy nie) pojawi się w pierwszych dniach września xx
LINK
Your love is my drug
piątek, 29 sierpnia 2014
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
Inf xx
**
Złożyłam kolejne zamówienie na zwiastun..
i zostało przyjęte !
Złożyłam kolejne zamówienie na zwiastun..
i zostało przyjęte !
Za 2 tygodnie kończę pracę, a to oznacza, że jeżeli nigdzie nie pojadę na wakacje we wrześniu, a dziewczyna się do tego czasu wyrobi z zwiastunem to ruszam z nowym Blogiem xx
**
czwartek, 24 lipca 2014
Blog
Aktualnie założenie nowego Bloga jest przesunięte na czas nieokreślony. Spowodowane jest to tym iż ok 22 maja zamówiłam trailer na Bloga i teoretycznie był w trakcie tworzenia..
Pisałam z dziewczyną, która miała go tworzyć itd...
Jednak niedawno weszłam na Blog dziewczyn, kt miały go zrobić i jak się okazało został usunięty...
Napisałam do jednej z dziewczyn, a ona stwierdziła że nic nie wie o usunięciu Bloga i na tym kontakt się z nią skończył..
To miał być adres nowego Bloga: KLIK
Jeżeli coś by się zmieniło to Was poinformuje..
Jeżeli w ogóle ktoś tu jeszcze wchodzi...
M.
Pisałam z dziewczyną, która miała go tworzyć itd...
Jednak niedawno weszłam na Blog dziewczyn, kt miały go zrobić i jak się okazało został usunięty...
Napisałam do jednej z dziewczyn, a ona stwierdziła że nic nie wie o usunięciu Bloga i na tym kontakt się z nią skończył..
To miał być adres nowego Bloga: KLIK
Jeżeli coś by się zmieniło to Was poinformuje..
Jeżeli w ogóle ktoś tu jeszcze wchodzi...
M.
poniedziałek, 16 czerwca 2014
Rozdział 11 OSTATNI
-Meg?!- w roztargnieniu zacząłem wykrzykiwać jej imię. Dziewczyna leżała przede mną nieprzytomna, a ja nie wiedziałem jak powinienem się zachować. Odzyskując resztki zdrowego rozsądku zacząłem wołać o pomoc w nadziei, że ktoś mnie usłyszy. Nie miałem pojęcia ile minęło czasu, aż jakaś siwa kobieta pojawiła się w drzwiach mieszkania.
-Co się dzieje?- spytała wystraszona
Nie mogąc wydobyć z siebie głosu wskazałem na leżącą przede mną dziewczynę.
-Jesteś chłop czy baba?- warknęła tamta- dzwoń po karetkę!
Byłem w takim szoku, że wezwanie karetki było jedną z ostatnich rzeczy, które mogłyby mi przyjść w tym momencie do głowy. Powoli wybrałem odpowiedni numer i usłyszałem sygnał połączenia. Jakimś cudem udało mi się wyjaśnić pokrótce przebieg zdarzeń. Nie byłem do końca świadomy tego co się wokół mnie dzieje. Nie sądziłem, że mogę doprowadzić Megan do takiego stanu.
Wraz z kobietą przenieśliśmy dziewczynę na sofę, ale nie do końca byłem przekonany do tej decyzji. Nie wiedzieliśmy co jej było. Pomimo wielu prób kobiety w ocudzeniu Megan- nic się nie zmieniło. Patrzyłem z przerażeniem na moją byłą dziewczynę. Nie chciałem tego.
2 godziny później
Na szpitalnym korytarzu pojawił się Adam. Nie chciałem do niego dzwonić, ale wciąż nie było wiadomo co się stało. Stan Megan był stabilny i z tego co mówili lekarze wszystko zmierza ku dobremu, ale wciąż nie znali przyczyny omdlenia. Dobrze wiedziałem co powiedzą: jest przemęczona i zestresowana. Musi odpoczywać. Co do tego nie miałem najmniejszych wątpliwości. W życiu Megan ostatnio wiele się wydarzyło i to nie do końca dobrego. Martwiło mnie przeczucie, że może to być coś więcej niż zwykłe przemęczenie.
Adam bez słowa usiadł obok mnie. Zabawne było jak sytuacja potrafiła się zmieniać. Najpierw, kiedy się spotkaliśmy po raz pierwszy- nie lubiliśmy się. Potem nasza znajomość przerodziła się w przyjaźń, by któregoś dnia powrócić do wzajemnej niechęci. Wszystko powodowane było przez obecność Megan. Kiedy była w pobliżu to zaczynaliśmy o nią rywalizować, chociaż początkowo nieświadomie. Natomiast, kiedy dziewczyny nie było, to zdawaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy w identycznym położeniu.
Obecna sytuacja była takim połączeniem obu uczuć. Nie kryliśmy do siebie niechęci, ale także zdawaliśmy sobie sprawę, że obu nam zależy na dobru Megan.
Z perspektywy Megan
-Dwóch młodych mężczyzn siedzi przed pani salą od dwóch godzin. Czy mam ich poprosić?- spytała pielęgniarka, kiedy odzyskałam w pełni przytomność
-Na razie nie. Dziękuję- powiedziałam słabym głosem
Kilka minut później dowiedziałam się, że Alan podał się za mojego.. męża, aby móc usłyszeć diagnozę, a raczej wyniki badań. Było to dosyć dziwne z jego strony, ale także świadczyło o niecierpliwości i nieposzanowaniu drugiej osoby. Lekarz przedstawił mu obecną sytuację. Z tego co powiedziała mi pielęgniarka świadczyło o tym, że Alan i Adam dowiedzieli się, że to nie było moje pierwsze omdlenie.
Lekarz stwierdził, że musi mnie jeszcze wysłać na szczegółowe badania, czego skutkiem będzie przedłużony o dwa dni pobyt w szpitalu. Jeśli badania wyjdą dobrze- będę mogła wrócić do swojego mieszkania.
W końcu zgodziłam się na wizytę Alana i Adama. Myślę, że nie miałam innego wyjścia.
Oboje stanęli w progu bacznie się mi przyglądając. Jako pierwszy podszedł do mnie Adam. Alan znał powagę sytuacji. Wiedziałam, że się obwiniał za to co się stało, więc pozostał w tyle.
-Jak się czujesz?- spytał Adam siadając na kraju łóżka szpitalnego
-Całkiem dobrze- uśmiechnęłam się słabo
-Baliśmy się o Ciebie- powiedział
-Niepotrzebnie- stwierdziłam uśmiechając się do chłopaka
Tydzień później
Pomimo, iż minął już tydzień, zarówno Alan jak i Adam opiekowali się mną przez cały ten czas. Alan ani razu nie poruszył tematu tamtejszej rozmowy, najprawdopodobniej temu, żeby mnie nie denerwować. Zachowywałam się w stosunku do niego normalnie, ale oboje dobrze wiedzieliśmy, że rozmowa jest nieunikniona.
Leżałam w szpitalu pięć dni. Moi rodzice doskonale o tym wiedzieli, gdyż Alan ich poinformował, ale ani razu nie przyszli mnie odwiedzić. Dobrze wiedziałam, że zdarzy się to tylko wtedy jeśli ich cel jest naprawdę ważny. Zastanawiało mnie to przez cały czas. Czego ode mnie chcą?
Było oczywiste, że nie pokochali mnie.. tak nagle.
Nagle coś mnie olśniło.
Przez chwilę szukałam numeru w książce telefonicznej, po czym wybrałam numer ciotki mieszkającej na drugim końcu Polski. Była to jedna z niewielu osób którym mogłam w pełni zaufać. Przedstawiłam jej pokrótce całą sytuację, a ona się tylko roześmiała.
-Masz prawie dwadzieścia jeden lat- powiedziała po chwili
-No tak.. co to ma wspólnego?
-Pamiętasz jaka byłaś jak miałaś osiemnaście lat?
-Owszem.. ale nie widzę związku...
-Kiedy twoja babcia sporządzała testament zapisała Ci dość spory spadek.Nie wiedziałaś o tym, bo Twoi rodzice robili wszystko by to ukryć. Jednak zaznaczyła, że nie będzie Ci on dany do użytku w dniu osiemnastych urodzin, ponieważ była prawie pewna, że prędzej czy później wszystko wydasz na głupoty. Spadek odziedziczysz w dniu dwudziestych pierwszych urodzin.
-To za dwa miesiące- zauważyłam zszokowana
-To prawda. Twoi rodzice byli do samego końca przekonani, że wciąż będziesz im posłuszna więc nie śpieszyli się zbytnio z próbą odnowy Waszych relacji..
Rozmawiałam z ciocią jeszcze przez piętnaście minut. Podczas rozmowy telefonicznej dowiedziałam się sporo nowych rzeczy.
Do mieszkania wszedł Alan i Adam niosąc zakupy. Przez głowę przemknęła mi pewna myśl, która nagle stała się bardzo realna.
-Alan podejdź tu- powiedziałam
-Słucham?- spytał trochę wystraszony
-Wiedziałeś o tym, że moi rodzice chcieli odnowić nasze kontakty tylko dla pieniędzy z spadku, które mam dostać?- spytałam patrząc mu prosto w oczy
-Co?- spytał
W jego oczach widziałam, że kłamał.
-Alan pytam jeszcze raz. Czy..- nie zdążyłam powiedzieć nic więcej bo do rozmowy wtrącił się Adam.
-Kurwa to prawda?- warknął w stronę Alana
Alan odruchowo spuścił głowę.
Wszystko nagle potoczyło się w zaskakująco szybkim tempie. Adam szarpnął Alana za koszulę i wyprowadził z mieszkania. Słyszałam tylko podniesione głosy. Nie chciałam tam iść, bo czułam, że znowu się gorzej czułam. Po pięciu minutach drzwi się znów otwarły. Adam wszedł powoli do mieszkania i jakby nigdy nic zamknął drzwi.
-I co?- spytałam po chwili milczenia
-Za namówienie Ciebie obiecali mu część spadku
-Słucham?- spytałam z niedowierzaniem
-Przykro mi
Miesiąc później
Dostałam pismo informujące mnie o przydzielonym mi spadku. Jego otwarcie miało mieć miejsce za miesiąc- dokładnie w dniu moich dwudziestych pierwszych urodzin.
Zarówno moi rodzice jak i Alan już się więcej ze mną nie kontaktowali przez ten czas.
Wszystko zaczęło się układać. Studiowałam, pracowałam, spotykałam się z przyjaciółmi i coraz więcej czasu spędzałam z Adamem. Przez cały ten czas bardzo mnie wspierał. Jak praktycznie zawsze.
Nie byłam przekonana co z tego wyjdzie, ale chciałam zaryzykować. Chciałam zrobić coś, na co brakło mi odwagi kiedyś. Jeżeli popełnię błąd- trudno. Wiedziałam jednak, że nie będę tego żałować.
Zaczynałam moje życie po raz kolejny od nowa.
Z tą różnicą, że tym razem już wiedziałam czego chcę.
_________________________________________________________
KONIEC !
Jakoś w miarę dobrze udało mi się go zakończyć.
Nie miałam za bardzo czasu na tego bloga, bo najpierw szkoła, potem matury, a teraz od niedawna pracuję.
Z tego wiem to zwiastun na nowego bloga jest w trakcie realizacji i obiecuję, że poświęcę mu więcej czasu.
Za niedługo powinnam podać tu link do nowego bloga :D
Za 11 dni mam wyniki matur więc proszę trzymajcie kciuki <3
Aktualnie się z Wami żegnam i mam nadzieję, że spotkamy się niebawem :*
M.
-Co się dzieje?- spytała wystraszona
Nie mogąc wydobyć z siebie głosu wskazałem na leżącą przede mną dziewczynę.
-Jesteś chłop czy baba?- warknęła tamta- dzwoń po karetkę!
Byłem w takim szoku, że wezwanie karetki było jedną z ostatnich rzeczy, które mogłyby mi przyjść w tym momencie do głowy. Powoli wybrałem odpowiedni numer i usłyszałem sygnał połączenia. Jakimś cudem udało mi się wyjaśnić pokrótce przebieg zdarzeń. Nie byłem do końca świadomy tego co się wokół mnie dzieje. Nie sądziłem, że mogę doprowadzić Megan do takiego stanu.
Wraz z kobietą przenieśliśmy dziewczynę na sofę, ale nie do końca byłem przekonany do tej decyzji. Nie wiedzieliśmy co jej było. Pomimo wielu prób kobiety w ocudzeniu Megan- nic się nie zmieniło. Patrzyłem z przerażeniem na moją byłą dziewczynę. Nie chciałem tego.
2 godziny później
Na szpitalnym korytarzu pojawił się Adam. Nie chciałem do niego dzwonić, ale wciąż nie było wiadomo co się stało. Stan Megan był stabilny i z tego co mówili lekarze wszystko zmierza ku dobremu, ale wciąż nie znali przyczyny omdlenia. Dobrze wiedziałem co powiedzą: jest przemęczona i zestresowana. Musi odpoczywać. Co do tego nie miałem najmniejszych wątpliwości. W życiu Megan ostatnio wiele się wydarzyło i to nie do końca dobrego. Martwiło mnie przeczucie, że może to być coś więcej niż zwykłe przemęczenie.
Adam bez słowa usiadł obok mnie. Zabawne było jak sytuacja potrafiła się zmieniać. Najpierw, kiedy się spotkaliśmy po raz pierwszy- nie lubiliśmy się. Potem nasza znajomość przerodziła się w przyjaźń, by któregoś dnia powrócić do wzajemnej niechęci. Wszystko powodowane było przez obecność Megan. Kiedy była w pobliżu to zaczynaliśmy o nią rywalizować, chociaż początkowo nieświadomie. Natomiast, kiedy dziewczyny nie było, to zdawaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy w identycznym położeniu.
Obecna sytuacja była takim połączeniem obu uczuć. Nie kryliśmy do siebie niechęci, ale także zdawaliśmy sobie sprawę, że obu nam zależy na dobru Megan.
Z perspektywy Megan
-Dwóch młodych mężczyzn siedzi przed pani salą od dwóch godzin. Czy mam ich poprosić?- spytała pielęgniarka, kiedy odzyskałam w pełni przytomność
-Na razie nie. Dziękuję- powiedziałam słabym głosem
Kilka minut później dowiedziałam się, że Alan podał się za mojego.. męża, aby móc usłyszeć diagnozę, a raczej wyniki badań. Było to dosyć dziwne z jego strony, ale także świadczyło o niecierpliwości i nieposzanowaniu drugiej osoby. Lekarz przedstawił mu obecną sytuację. Z tego co powiedziała mi pielęgniarka świadczyło o tym, że Alan i Adam dowiedzieli się, że to nie było moje pierwsze omdlenie.
Lekarz stwierdził, że musi mnie jeszcze wysłać na szczegółowe badania, czego skutkiem będzie przedłużony o dwa dni pobyt w szpitalu. Jeśli badania wyjdą dobrze- będę mogła wrócić do swojego mieszkania.
W końcu zgodziłam się na wizytę Alana i Adama. Myślę, że nie miałam innego wyjścia.
Oboje stanęli w progu bacznie się mi przyglądając. Jako pierwszy podszedł do mnie Adam. Alan znał powagę sytuacji. Wiedziałam, że się obwiniał za to co się stało, więc pozostał w tyle.
-Jak się czujesz?- spytał Adam siadając na kraju łóżka szpitalnego
-Całkiem dobrze- uśmiechnęłam się słabo
-Baliśmy się o Ciebie- powiedział
-Niepotrzebnie- stwierdziłam uśmiechając się do chłopaka
Tydzień później
Pomimo, iż minął już tydzień, zarówno Alan jak i Adam opiekowali się mną przez cały ten czas. Alan ani razu nie poruszył tematu tamtejszej rozmowy, najprawdopodobniej temu, żeby mnie nie denerwować. Zachowywałam się w stosunku do niego normalnie, ale oboje dobrze wiedzieliśmy, że rozmowa jest nieunikniona.
Leżałam w szpitalu pięć dni. Moi rodzice doskonale o tym wiedzieli, gdyż Alan ich poinformował, ale ani razu nie przyszli mnie odwiedzić. Dobrze wiedziałam, że zdarzy się to tylko wtedy jeśli ich cel jest naprawdę ważny. Zastanawiało mnie to przez cały czas. Czego ode mnie chcą?
Było oczywiste, że nie pokochali mnie.. tak nagle.
Nagle coś mnie olśniło.
Przez chwilę szukałam numeru w książce telefonicznej, po czym wybrałam numer ciotki mieszkającej na drugim końcu Polski. Była to jedna z niewielu osób którym mogłam w pełni zaufać. Przedstawiłam jej pokrótce całą sytuację, a ona się tylko roześmiała.
-Masz prawie dwadzieścia jeden lat- powiedziała po chwili
-No tak.. co to ma wspólnego?
-Pamiętasz jaka byłaś jak miałaś osiemnaście lat?
-Owszem.. ale nie widzę związku...
-Kiedy twoja babcia sporządzała testament zapisała Ci dość spory spadek.Nie wiedziałaś o tym, bo Twoi rodzice robili wszystko by to ukryć. Jednak zaznaczyła, że nie będzie Ci on dany do użytku w dniu osiemnastych urodzin, ponieważ była prawie pewna, że prędzej czy później wszystko wydasz na głupoty. Spadek odziedziczysz w dniu dwudziestych pierwszych urodzin.
-To za dwa miesiące- zauważyłam zszokowana
-To prawda. Twoi rodzice byli do samego końca przekonani, że wciąż będziesz im posłuszna więc nie śpieszyli się zbytnio z próbą odnowy Waszych relacji..
Rozmawiałam z ciocią jeszcze przez piętnaście minut. Podczas rozmowy telefonicznej dowiedziałam się sporo nowych rzeczy.
Do mieszkania wszedł Alan i Adam niosąc zakupy. Przez głowę przemknęła mi pewna myśl, która nagle stała się bardzo realna.
-Alan podejdź tu- powiedziałam
-Słucham?- spytał trochę wystraszony
-Wiedziałeś o tym, że moi rodzice chcieli odnowić nasze kontakty tylko dla pieniędzy z spadku, które mam dostać?- spytałam patrząc mu prosto w oczy
-Co?- spytał
W jego oczach widziałam, że kłamał.
-Alan pytam jeszcze raz. Czy..- nie zdążyłam powiedzieć nic więcej bo do rozmowy wtrącił się Adam.
-Kurwa to prawda?- warknął w stronę Alana
Alan odruchowo spuścił głowę.
Wszystko nagle potoczyło się w zaskakująco szybkim tempie. Adam szarpnął Alana za koszulę i wyprowadził z mieszkania. Słyszałam tylko podniesione głosy. Nie chciałam tam iść, bo czułam, że znowu się gorzej czułam. Po pięciu minutach drzwi się znów otwarły. Adam wszedł powoli do mieszkania i jakby nigdy nic zamknął drzwi.
-I co?- spytałam po chwili milczenia
-Za namówienie Ciebie obiecali mu część spadku
-Słucham?- spytałam z niedowierzaniem
-Przykro mi
Miesiąc później
Dostałam pismo informujące mnie o przydzielonym mi spadku. Jego otwarcie miało mieć miejsce za miesiąc- dokładnie w dniu moich dwudziestych pierwszych urodzin.
Zarówno moi rodzice jak i Alan już się więcej ze mną nie kontaktowali przez ten czas.
Wszystko zaczęło się układać. Studiowałam, pracowałam, spotykałam się z przyjaciółmi i coraz więcej czasu spędzałam z Adamem. Przez cały ten czas bardzo mnie wspierał. Jak praktycznie zawsze.
Nie byłam przekonana co z tego wyjdzie, ale chciałam zaryzykować. Chciałam zrobić coś, na co brakło mi odwagi kiedyś. Jeżeli popełnię błąd- trudno. Wiedziałam jednak, że nie będę tego żałować.
Zaczynałam moje życie po raz kolejny od nowa.
Z tą różnicą, że tym razem już wiedziałam czego chcę.
_________________________________________________________
KONIEC !
Jakoś w miarę dobrze udało mi się go zakończyć.
Nie miałam za bardzo czasu na tego bloga, bo najpierw szkoła, potem matury, a teraz od niedawna pracuję.
Z tego wiem to zwiastun na nowego bloga jest w trakcie realizacji i obiecuję, że poświęcę mu więcej czasu.
Za niedługo powinnam podać tu link do nowego bloga :D
Za 11 dni mam wyniki matur więc proszę trzymajcie kciuki <3
Aktualnie się z Wami żegnam i mam nadzieję, że spotkamy się niebawem :*
M.
piątek, 6 czerwca 2014
INFORMACJA
A więc jeżeli dobrze pójdzie to dziś zacznę pisać kolejny rozdział na tego bloga.
Zgadzam się z Wami w 100%, że najpierw muszę zakończyć jedno, by móc przejść do następnego.
Sprawa z nowym blogiem ma się tak, że nie mogę nawet zacząć pisać pierwszego rozdziału bez trailera.
Zamówiłam go już jakiś czas temu u jednej dziewczyny, ale ona odpisała mi po kilku dniach, że raczej nie da rady go zrobić, więc przeniosłam go do innej, a ona z kolei napisała ( po kilku dniach), że będzie gotowy w ciągu tygodnia, ale nie jest, bo minęło dużo więcej czasu.
Nie mam jej tego za złe, bo może mieć pewien problem z trailerem, ale mam nadzieję, że go wykona xd
Mogę Wam tylko zdradzić, że mam zamiar wprowadzić ok 6-7 postaci (trochę dużo, ale nie będą skomplikowane, więc nie powinny wzbudzać trudności)
Postaciami, są aktorzy grający w serialach: ,,Plotkara", ,,Pamiętniki Wampirów" ,,Tajemnice domu Anubisa", filmie ,,Jumper",oraz występuje jeden model i aktor znany także z teledysku Justina Bieber'a.
Osobiście oglądałam tylko film ,,Jumper", oraz 1,5 sezonu ,,Plotkary" ale mam nadzieję, że dobrze trafiłam z bohaterami xd
Jak myślicie, które postacie z wyżej wymienionych seriali/ filmu/ teledysków będą postaciami w nowym blogu? :D
M.
Zgadzam się z Wami w 100%, że najpierw muszę zakończyć jedno, by móc przejść do następnego.
Sprawa z nowym blogiem ma się tak, że nie mogę nawet zacząć pisać pierwszego rozdziału bez trailera.
Zamówiłam go już jakiś czas temu u jednej dziewczyny, ale ona odpisała mi po kilku dniach, że raczej nie da rady go zrobić, więc przeniosłam go do innej, a ona z kolei napisała ( po kilku dniach), że będzie gotowy w ciągu tygodnia, ale nie jest, bo minęło dużo więcej czasu.
Nie mam jej tego za złe, bo może mieć pewien problem z trailerem, ale mam nadzieję, że go wykona xd
Mogę Wam tylko zdradzić, że mam zamiar wprowadzić ok 6-7 postaci (trochę dużo, ale nie będą skomplikowane, więc nie powinny wzbudzać trudności)
Postaciami, są aktorzy grający w serialach: ,,Plotkara", ,,Pamiętniki Wampirów" ,,Tajemnice domu Anubisa", filmie ,,Jumper",oraz występuje jeden model i aktor znany także z teledysku Justina Bieber'a.
Osobiście oglądałam tylko film ,,Jumper", oraz 1,5 sezonu ,,Plotkary" ale mam nadzieję, że dobrze trafiłam z bohaterami xd
Jak myślicie, które postacie z wyżej wymienionych seriali/ filmu/ teledysków będą postaciami w nowym blogu? :D
M.
niedziela, 11 maja 2014
Rozdział 10
Skierowałam swoje kroki prosto w do mieszkania. Od samego początku wiedziałam, że to spotkanie będzie złym pomysłem. Musiałam spróbować, ale szczerze mówiąc trochę tego żałowałam. Chcieli bym wróciła do domu? Kpina. Ich wszystkie słowa były kłamstwem co powodowało, że wciąż nie wiedziałam czego ode mnie tak naprawdę chcieli. Pojawienie się Alana było dla mnie w pewnym rodzaju szokiem. Był ostatnią osobą, której się tam mogłam spodziewać. Nie wiedziałam jaki miał on związek z całym tym przedstawieniem, ale miałam wrażenie, że poznanie prawdy wcale nie było mi potrzebne do szczęścia.
-Megan!- usłyszałam nawoływania
Nie odwróciłam się, a wręcz przyśpieszyłam. Nie miałam ochoty w tym momencie z nikim rozmawiać. Chciałam sobie wszystko na spokojnie przemyśleć. Jednak Adam nie dawał za wygraną.
-Poczekaj- powiedział zatrzymując mnie łagodnie poprzez chwycenie mojego nadgarstka
-Adam- zaczęłam odwracając się do chłopaka przodem- proszę zostaw mnie samą
-Czemu?
-Chce być sama- powiedziałam robiąc krok do tyłu
Chłopak spuścił głowę w dół. Wiedziałam, że go odtrącając robię błąd. Kolejny w moim życiu. Jednak wszystko zawsze się jakoś układało, więc miałam nadzieję, że będzie tak i tym razem. Odeszłam zostawiając go samego w centrum parku. Adam nie zatrzymywał mnie. Nie zrobił zupełnie nic. Wiedział, że wciąż jestem w szoku i potrzebuję odrobinę spokoju. Swoją drogą coraz częściej zastanawiało mnie jak on potrafił zawsze wytrzymać ze mną na dłuższą metę. Zawsze miałam mnóstwo problemów z rodziną, z rodzicami.. Adam zawsze był gotowy mnie wysłuchać, pocieszyć, udzielić rad. Sam jednak zwierzał się bardzo rzadko z swoich problemów. Miałam świadomość tego, że powodem nie było to, że jest chłopakiem i taki po prostu jest, ale coś go blokowało. Nigdy nie odkryłam powodu jego zachowania, ale także nie dociekałam. Sądziłam, że wiem tyle ile wiedzieć powinnam.
Po dziesięciu minutach spaceru przez park spostrzegłam, że znów dotarłam na plac zabaw. Kilka lat temu, kiedy byłam w podobnej sytuacji i także tutaj w tym miejscu skończył się mój spacer.
Zaczęłam stopniowo przypominać sobie tamtą sytuację...
Miałam wtedy problem, ponieważ w moim życiu i moich przyjaciół po raz kolejny pojawiła się Ariana.. Czasem zastanawiałam się co się teraz z nią dzieje. Od czasu do czasu dzwoniła, ale to nie było to samo. Chciała zacząć nowe życie, a żeby to zrobić, musiała całkowicie odciąć się od przeszłości. Zabawne było, że wciąż nas tyle łączyło. Różnica polegała na tym, że jej się udało rozpocząć zupełnie nowe życie, a mi nie. Kiedy myślałam, że osiągnęłam to co chciałam, po raz kolejny wszystko zaczęło się walić. Liczyłam zaledwie na trochę spokoju. Mieszkanie z takimi rodzicami przez tyle czasu pod jednym dachem to już był wyczyn.. potem ta sytuacja związana z przyjaciółmi.. z Alanem.. Max'em.. znów Alanem i Adamem... i po raz kolejny rodzina. Wszystko zataczało koło, więc nie byłam do końca przekonana czego teraz mogę się spodziewać.. Powrót Max'a raczej nie wchodził w grę.
Zrezygnowana wybrałam numer Alana.
-Cieszę się, że dzwonisz- powiedział ciepło
-Wytłumaczysz mi to?- spytałam
-Spotkamy się?
-Możemy u mnie- westchnęłam
-Będę za pół godziny
Miałam nadzieję, że nie będę żałować tego kroku. Staram się porządkować moje życie, a za każdym razem w rezultacie robię jeszcze większy bałagan..
Otworzyłam drzwi do mieszkania i opadłam na najbliżej znajdujące się krzesło. Byłam wyczerpana tym wszystkim. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wszystko zawsze zaczynało się walić na mnie w tym samym czasie..
Miałam wrażenie, że minęło zaledwie pięć minut, kiedy odezwał się dzwonek do drzwi. Wstałam powoli i wpuściłam chłopaka do środka.
-Dobrze się czujesz? - spytał zmartwiony- jesteś bardzo blada..
Wzruszyłam tylko ramionami i gestem zaprosiłam Alana do wnętrza mieszkania.
-Wiem, że mogło to wyglądać dosyć dwuznacznie.- zaczął niepewnie
Patrzyłam na chłopaka bez słowa zastanawiając się co powie z dalszej części.
-Twoi rodzice poprosili mnie o pomoc..
-Jaką?
-Chcą Cię odzyskać..
-Teraz? Po tylu latach?
-Wiem, że wydaje Ci się to dziwne..
Przez najbliższe dziesięć minut Alan starał się mi przybliżyć jego spotkania z moimi rodzicami. Jak dla mnie było to dosyć absurdalne. Według chłopaka spotkał się z nimi tylko kilka razy, ale warto było zauważyć, że po raz pierwszy było to dwa miesiące temu.
-Więc zacząłeś spiskować za moimi plecami jeszcze wtedy jak byliśmy ze sobą, tak?
-Nie spiskowałem..
-Tak to wygląda..
-Prosili mnie o dyskrecję..
-Alan związek opierać się powinien na zaufaniu..
-I kto to mówi!- wybuchnął nagle
-Słucham?- spytałam zaskoczona
-Oszukiwałaś mnie ! Za moimi plecami spotykałaś się z Aśką.. Dobrze wiedziałaś jak bardzo jej nie lubię, więc stwierdziłaś, że nie mówiąc mi nic nie robisz nic złego..
-Przestań już- mruknęłam niezadowolona, że przywołał tą sytuację
Z perspektywy Alana
Zacząłem wypominać dziewczynie wszystkie wady naszego związku, w którym jeszcze niedawno byliśmy. Chciałem chociaż raz to wszystko z siebie wyrzucić. Nie uważałem, że to ona była przyczyną naszych kłótni, ale faktycznie coraz mnie się dogadywaliśmy. Oboje mieliśmy przed sobą masę tajemnic i nie potrafiliśmy ze sobą rozmawiać. Megan stawała się coraz bardziej blada, ale ja jeszcze nie skończyłem. Musiałem powiedzieć wszystko co leżało mi na sercu. Faktycznie, brzmiało to tak jakby to była tylko i wyłącznie jej wina, ale nie miałem w tym momencie ochoty, żeby się nad tym zastanawiać.
Kiedy byłem już u kresu nagle dostrzegłem jak Megan chwyta się za brzuch i zgina powoli w pół.
Najpierw pomyślałem patrząc na nią, że to taka zagrywka z jej strony i wypowiedziałem do końca ostatnie zdanie, które miało ją najbardziej zaboleć.
Potem patrzyłem tylko jak w mgnieniu sekundy Megan zsuwa się z krzesła, na którym siedziała i upada na ziemię..
__________________________________
Gubię się w tej historii trochę.. Pierwsza część była dawno temu i wiele rzeczy po prostu nie pamiętam..
Zastanawiałam się dziś czy nie zacząć nowej historii, bo miałabym pomysł, ale nie wiem jak wyrobie się z czasem..
Przede mną jeszcze trzy matury i koniecznie muszę znaleźć pracę...
Napiszcie co myślicie o tym pomyśle..
I oczywiście o rozdziale..
Jak macie jakieś zastrzeżenia czy sugestie- też mile widziane ;**
-Megan!- usłyszałam nawoływania
Nie odwróciłam się, a wręcz przyśpieszyłam. Nie miałam ochoty w tym momencie z nikim rozmawiać. Chciałam sobie wszystko na spokojnie przemyśleć. Jednak Adam nie dawał za wygraną.
-Poczekaj- powiedział zatrzymując mnie łagodnie poprzez chwycenie mojego nadgarstka
-Adam- zaczęłam odwracając się do chłopaka przodem- proszę zostaw mnie samą
-Czemu?
-Chce być sama- powiedziałam robiąc krok do tyłu
Chłopak spuścił głowę w dół. Wiedziałam, że go odtrącając robię błąd. Kolejny w moim życiu. Jednak wszystko zawsze się jakoś układało, więc miałam nadzieję, że będzie tak i tym razem. Odeszłam zostawiając go samego w centrum parku. Adam nie zatrzymywał mnie. Nie zrobił zupełnie nic. Wiedział, że wciąż jestem w szoku i potrzebuję odrobinę spokoju. Swoją drogą coraz częściej zastanawiało mnie jak on potrafił zawsze wytrzymać ze mną na dłuższą metę. Zawsze miałam mnóstwo problemów z rodziną, z rodzicami.. Adam zawsze był gotowy mnie wysłuchać, pocieszyć, udzielić rad. Sam jednak zwierzał się bardzo rzadko z swoich problemów. Miałam świadomość tego, że powodem nie było to, że jest chłopakiem i taki po prostu jest, ale coś go blokowało. Nigdy nie odkryłam powodu jego zachowania, ale także nie dociekałam. Sądziłam, że wiem tyle ile wiedzieć powinnam.
Po dziesięciu minutach spaceru przez park spostrzegłam, że znów dotarłam na plac zabaw. Kilka lat temu, kiedy byłam w podobnej sytuacji i także tutaj w tym miejscu skończył się mój spacer.
Zaczęłam stopniowo przypominać sobie tamtą sytuację...
Miałam wtedy problem, ponieważ w moim życiu i moich przyjaciół po raz kolejny pojawiła się Ariana.. Czasem zastanawiałam się co się teraz z nią dzieje. Od czasu do czasu dzwoniła, ale to nie było to samo. Chciała zacząć nowe życie, a żeby to zrobić, musiała całkowicie odciąć się od przeszłości. Zabawne było, że wciąż nas tyle łączyło. Różnica polegała na tym, że jej się udało rozpocząć zupełnie nowe życie, a mi nie. Kiedy myślałam, że osiągnęłam to co chciałam, po raz kolejny wszystko zaczęło się walić. Liczyłam zaledwie na trochę spokoju. Mieszkanie z takimi rodzicami przez tyle czasu pod jednym dachem to już był wyczyn.. potem ta sytuacja związana z przyjaciółmi.. z Alanem.. Max'em.. znów Alanem i Adamem... i po raz kolejny rodzina. Wszystko zataczało koło, więc nie byłam do końca przekonana czego teraz mogę się spodziewać.. Powrót Max'a raczej nie wchodził w grę.
Zrezygnowana wybrałam numer Alana.
-Cieszę się, że dzwonisz- powiedział ciepło
-Wytłumaczysz mi to?- spytałam
-Spotkamy się?
-Możemy u mnie- westchnęłam
-Będę za pół godziny
Miałam nadzieję, że nie będę żałować tego kroku. Staram się porządkować moje życie, a za każdym razem w rezultacie robię jeszcze większy bałagan..
Otworzyłam drzwi do mieszkania i opadłam na najbliżej znajdujące się krzesło. Byłam wyczerpana tym wszystkim. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wszystko zawsze zaczynało się walić na mnie w tym samym czasie..
Miałam wrażenie, że minęło zaledwie pięć minut, kiedy odezwał się dzwonek do drzwi. Wstałam powoli i wpuściłam chłopaka do środka.
-Dobrze się czujesz? - spytał zmartwiony- jesteś bardzo blada..
Wzruszyłam tylko ramionami i gestem zaprosiłam Alana do wnętrza mieszkania.
-Wiem, że mogło to wyglądać dosyć dwuznacznie.- zaczął niepewnie
Patrzyłam na chłopaka bez słowa zastanawiając się co powie z dalszej części.
-Twoi rodzice poprosili mnie o pomoc..
-Jaką?
-Chcą Cię odzyskać..
-Teraz? Po tylu latach?
-Wiem, że wydaje Ci się to dziwne..
Przez najbliższe dziesięć minut Alan starał się mi przybliżyć jego spotkania z moimi rodzicami. Jak dla mnie było to dosyć absurdalne. Według chłopaka spotkał się z nimi tylko kilka razy, ale warto było zauważyć, że po raz pierwszy było to dwa miesiące temu.
-Więc zacząłeś spiskować za moimi plecami jeszcze wtedy jak byliśmy ze sobą, tak?
-Nie spiskowałem..
-Tak to wygląda..
-Prosili mnie o dyskrecję..
-Alan związek opierać się powinien na zaufaniu..
-I kto to mówi!- wybuchnął nagle
-Słucham?- spytałam zaskoczona
-Oszukiwałaś mnie ! Za moimi plecami spotykałaś się z Aśką.. Dobrze wiedziałaś jak bardzo jej nie lubię, więc stwierdziłaś, że nie mówiąc mi nic nie robisz nic złego..
-Przestań już- mruknęłam niezadowolona, że przywołał tą sytuację
Z perspektywy Alana
Zacząłem wypominać dziewczynie wszystkie wady naszego związku, w którym jeszcze niedawno byliśmy. Chciałem chociaż raz to wszystko z siebie wyrzucić. Nie uważałem, że to ona była przyczyną naszych kłótni, ale faktycznie coraz mnie się dogadywaliśmy. Oboje mieliśmy przed sobą masę tajemnic i nie potrafiliśmy ze sobą rozmawiać. Megan stawała się coraz bardziej blada, ale ja jeszcze nie skończyłem. Musiałem powiedzieć wszystko co leżało mi na sercu. Faktycznie, brzmiało to tak jakby to była tylko i wyłącznie jej wina, ale nie miałem w tym momencie ochoty, żeby się nad tym zastanawiać.
Kiedy byłem już u kresu nagle dostrzegłem jak Megan chwyta się za brzuch i zgina powoli w pół.
Najpierw pomyślałem patrząc na nią, że to taka zagrywka z jej strony i wypowiedziałem do końca ostatnie zdanie, które miało ją najbardziej zaboleć.
Potem patrzyłem tylko jak w mgnieniu sekundy Megan zsuwa się z krzesła, na którym siedziała i upada na ziemię..
__________________________________
Gubię się w tej historii trochę.. Pierwsza część była dawno temu i wiele rzeczy po prostu nie pamiętam..
Zastanawiałam się dziś czy nie zacząć nowej historii, bo miałabym pomysł, ale nie wiem jak wyrobie się z czasem..
Przede mną jeszcze trzy matury i koniecznie muszę znaleźć pracę...
Napiszcie co myślicie o tym pomyśle..
I oczywiście o rozdziale..
Jak macie jakieś zastrzeżenia czy sugestie- też mile widziane ;**
niedziela, 23 marca 2014
Rozdział 9
-Chcieliśmy..- zaczęła kobieta jeszcze dwa lata temu będąca moją mamą- chcieliśmy z Tobą porozmawiać.. na osobności
-No trudno- zaśmiałam się- nie zawsze dostajemy od życia to czego chcemy
Na chwilę zapanowała cisza. Rodzice najwyraźniej zbierali się żeby mi coś powiedzieć, ale nie wiedzieli, która chwila będzie najbardziej odpowiednia.
-Może coś zjemy- zaproponował tata
-Nie jestem głodna- mruknęłam
W tym momencie poczułam na kolanie dłoń Adama. Momentalnie się uspokoiłam i spojrzałam na nich badawczo.
-To co chcecie?- spytałam ponownie
-Porozmawiać- powiedział tata
-Nie bardzo wiem czy mamy o czym rozmawiać..
-Chcieliśmy- zaczęła po raz kolejny mama spoglądając nerwowo na siedzącego obok niej tatę- żebyś wróciła do domu..
-Słucham?!- spytałam zaskoczona. Tego się nie spodziewałam
-Chcielibyśmy naprawić z Tobą relacje.. Źle się stało. te wszystkie wydarzenia.. Ale chyba sama rozumiesz.. świat zaczął się nam walić.. To było dla nas bardzo trudne..
-Przynajmniej nie kłamiecie- skomentowałam- praca zawsze była waszym światem i życiem. Nic innego się nie liczyło..
-Nie mów tak..
-A co?- warknęłam- prawda boli?
Dobrze wiedziałam co robię i nie zamierzałam przestać. Miałam najprawdopodobniej jedyną w życiu okazję by móc im wszystko wygarnąć. Szkoda tylko, że tak późno.
Mama przez chwilę wpatrywała się we mnie bez słowa. Bez najmniejszego problemu wytrzymałam to spojrzenie. Wiedziałam co teraz zrobi. Uderzy w jakiś czuły punkt, a przynajmniej tak będzie się jej wydawało. Teraz jej głównym celem będzie osłabienie przeciwnika, którym w tym momencie byłam ja.
-A co u Alana?- spytała po kilku sekundach
Zaśmiałam się w duchu. Właśnie tego pytania się spodziewałam. Wiedzieli, że na spotkanie nie przyjdę sama. Byli jednak przekonani, że towarzyszyć będzie mi Alan. Chłopak, którego samego mi wybrali.
-Całkiem dobrze- powiedziałam bez emocji wzbudzając tym u mamy jeszcze większe pragnienie poznania prawdy. Zawsze wszystko wiedziała. Nie było możliwości by jakaś informacja, jakaś sytuacja mogłaby przeminąć obok niej nie zauważona. Wiedziałam, że teraz jej myśli zaprzątał tylko siedzący obok mnie chłopak i nieobecność Alana.
-Rozumiem- powiedziała
To była tylko chwila. Zbierała siły. Znałam ją za dobrze by tego nie wiedzieć. Teraz zmieni temat. Będzie starała się ze mną ,,zaprzyjaźnić" zdobyć we mnie sojusznika, aby potem zacząć zadawać pytania nie tylko o Alana i Adama, ale także o całe moje życie. Żyłam z nią tyle lat pod jednym dachem, jako dziecko obserwowałam jej fałszywą grę z innymi ludźmi. Zawsze miałam nadzieję, że nigdy nie będę taka jak ona. Robiłam wszystko by być inna. Chciałam mieć prawdziwych przyjaciół, ale to właśnie najmniej się jej podobało. Pamiętam jak musiałyśmy udawać z Susan, że się nienawidzimy. Wszystko tylko po to, aby nie wydała się nasza przyjaźń.
-Zuza za Tobą tęskni- spróbowała kolejnego argumentu
W Biblii jest przypowieść o Synu Marnotrawnym. Właśnie tę ,,rolę" odgrywała w naszej rodzinie moja siostra. Była zaledwie kilka lat starsza, ale kiedyś chciała za wszelką cenę szybko dorosnąć. Zaszła w ciążę, wyprowadziła się i słuch po niej zaginął. Potem nagle zjawiła się w naszym domu z niemowlęciem. Nie minęło kilka dni, a Zuza zniknęła zostawiając dziecko, którym przez praktycznie cały czas zajmowała się specjalnie wynajęta niania. Mama, kiedy jeszcze tam mieszkałam widziała to dziecko może pięć razy i to tylko wtedy, kiedy mijała się na schodach z opiekunką. W sumie nic dziwnego. Mama nie znosiła małych dzieci. Zarówno ja, jak i Zuza byłyśmy wychowane nie przez rodziców, ale przez sporą ilość opiekunek. Może to dlatego zawsze odnosiłam się do rodziców z dystansem. Byli dla mnie zupełnie obcymi ludźmi jeszcze kilka lat temu. W tym momencie nie można było już mówić o żadnych więzach rodzinnych. Coś takiego po prostu nie istniało.
-Tęskni?- prychnęłam- jakoś nie zauważyłam
Od kiedy wyprowadziłam się na stałe z domu rodzinnego kilka razy dzwoniłam do swojej siostry. Chciałam się z nią spotkać, porozmawiać. Kilkakrotnie Zuza odmawiała, ale zdarzało się, że umawiałyśmy się na spotkanie. Nie zmieniało to jednak faktu, że za każdym razem odwoływała je w ostatniej chwili z jakiegoś zupełnie błahego powodu. Nigdy nie szukała ze mną pierwsza kontaktu. Potem stwierdziłam sądząc po jej głosie, że wcale nie jest zadowolona, że próbuję z nią nawiązać jakiekolwiek więzi. W końcu przestałam próbować. Od tego momentu nie miałam z nią żadnego kontaktu. Gdyby to była prawda, że kilka lat starsza ode mnie siostra za mną ,,tęskni" to zapewne próbowałaby się ze mną skontaktować. Jak na razie tego nie było.
-Może wpadlibyście do nas dziś na kolacje?- spytał tata
Trzymał stronę mamy. Miałam wrażenie, że precyzyjnie przygotowali cały plan działania. To było pierwsze nawiązanie do nieobecności Alana. Słowa ,,może wpadlibyście" odnosiło się zarówno do mnie i Adama, jak i do mnie i Alana. Wiedzieli, że nie przyjdę, jednak ciekawi byli jak będzie brzmiała odpowiedź. Dziwnie się czułam interpretując ich każde zdanie, ale to działo się już automatycznie w mojej głowie. Znałam ich dobrze i nie tylko potrafiłam przewidzieć każdy ich ruch, ale także wiedziałam do czego zmierza rozmowa.
-To zły pomysł- stwierdziłam nie patrząc nawet na ułamek sekundy na Adama. Zdradziłoby mnie to.
-Może jednak coś zjemy?- zapytał tata patrząc na moją na pół pustą szklankę wody
-Możecie- powiedziałam- to, że ja nie chce to jeszcze nic nie znaczy.
W sumie to od kiedy przejmują się moim zdaniem? Miałam wrażenie, że ich firmy znowu się rozwijają i aby mieć dobrą ich promocję znów potrzebują rodziny w komplecie.
Sądziłam, że potrafię przewidzieć ich każdy ruch. Stwierdzić ich myśli po mimice twarzy, ale musiałam przyznać, że t co zdarzyło się chwilę później zaskoczyło mnie. Siedziałam bez ruchu wpatrzona w drzwi. Mama uśmiechnęła się triumfująco w moją stronę.
W naszym kierunku zmierzał Alan.
Zerknęłam na równie zaskoczonego Adama. Miałam nadzieję, że to nie jest to o czym właśnie pomyślałam..
-Przepraszam za spóźnienie- zwrócił się do moich rodziców- ale były korki na mieście i...
-Zdrajca- warknęłam przerywając mu w połowie zdania
-Nie wiesz wszystkiego- powiedział spokojnie
-I nie chcę wiedzieć- powiedziałam wstając- nie chcę Cię już widzieć. Nigdy.
Wyszłam z restauracji szybkim krokiem. Słyszałam jak mnie wołają. Czułam, że ktoś za mną idzie. Liczyłam, że to Adam, bo nie ręczyłam za siebie jakbym odwracając się zobaczyła Alana...
______________________________________________________________
BLOG ULEGA ZAWIESZENIU, ponieważ mam teraz same sprawdziany (po kilka na jeden tydzień) bo w kwietniu kończę szkołę..
Muszę też się zacząć uczyć do matury i zacząć pisać prezentację maturalną..
Same zauważyłyście pewnie, że rozdziały są bardzo rzadko ostatnio, ale nie mam kiedy pisać.
Powinnam coś dodać pomiędzy maturami pisemnymi a ustnymi. Niestety na wcześniej raczej nie ma co liczyć..
Mam nadzieję, że mnie nie opuścicie i będziecie czekać.
Jeśli macie jakieś koncepcje na to opowiadanie to piszcie w komentarzach.
Marcela x
-No trudno- zaśmiałam się- nie zawsze dostajemy od życia to czego chcemy
Na chwilę zapanowała cisza. Rodzice najwyraźniej zbierali się żeby mi coś powiedzieć, ale nie wiedzieli, która chwila będzie najbardziej odpowiednia.
-Może coś zjemy- zaproponował tata
-Nie jestem głodna- mruknęłam
W tym momencie poczułam na kolanie dłoń Adama. Momentalnie się uspokoiłam i spojrzałam na nich badawczo.
-To co chcecie?- spytałam ponownie
-Porozmawiać- powiedział tata
-Nie bardzo wiem czy mamy o czym rozmawiać..
-Chcieliśmy- zaczęła po raz kolejny mama spoglądając nerwowo na siedzącego obok niej tatę- żebyś wróciła do domu..
-Słucham?!- spytałam zaskoczona. Tego się nie spodziewałam
-Chcielibyśmy naprawić z Tobą relacje.. Źle się stało. te wszystkie wydarzenia.. Ale chyba sama rozumiesz.. świat zaczął się nam walić.. To było dla nas bardzo trudne..
-Przynajmniej nie kłamiecie- skomentowałam- praca zawsze była waszym światem i życiem. Nic innego się nie liczyło..
-Nie mów tak..
-A co?- warknęłam- prawda boli?
Dobrze wiedziałam co robię i nie zamierzałam przestać. Miałam najprawdopodobniej jedyną w życiu okazję by móc im wszystko wygarnąć. Szkoda tylko, że tak późno.
Mama przez chwilę wpatrywała się we mnie bez słowa. Bez najmniejszego problemu wytrzymałam to spojrzenie. Wiedziałam co teraz zrobi. Uderzy w jakiś czuły punkt, a przynajmniej tak będzie się jej wydawało. Teraz jej głównym celem będzie osłabienie przeciwnika, którym w tym momencie byłam ja.
-A co u Alana?- spytała po kilku sekundach
Zaśmiałam się w duchu. Właśnie tego pytania się spodziewałam. Wiedzieli, że na spotkanie nie przyjdę sama. Byli jednak przekonani, że towarzyszyć będzie mi Alan. Chłopak, którego samego mi wybrali.
-Całkiem dobrze- powiedziałam bez emocji wzbudzając tym u mamy jeszcze większe pragnienie poznania prawdy. Zawsze wszystko wiedziała. Nie było możliwości by jakaś informacja, jakaś sytuacja mogłaby przeminąć obok niej nie zauważona. Wiedziałam, że teraz jej myśli zaprzątał tylko siedzący obok mnie chłopak i nieobecność Alana.
-Rozumiem- powiedziała
To była tylko chwila. Zbierała siły. Znałam ją za dobrze by tego nie wiedzieć. Teraz zmieni temat. Będzie starała się ze mną ,,zaprzyjaźnić" zdobyć we mnie sojusznika, aby potem zacząć zadawać pytania nie tylko o Alana i Adama, ale także o całe moje życie. Żyłam z nią tyle lat pod jednym dachem, jako dziecko obserwowałam jej fałszywą grę z innymi ludźmi. Zawsze miałam nadzieję, że nigdy nie będę taka jak ona. Robiłam wszystko by być inna. Chciałam mieć prawdziwych przyjaciół, ale to właśnie najmniej się jej podobało. Pamiętam jak musiałyśmy udawać z Susan, że się nienawidzimy. Wszystko tylko po to, aby nie wydała się nasza przyjaźń.
-Zuza za Tobą tęskni- spróbowała kolejnego argumentu
W Biblii jest przypowieść o Synu Marnotrawnym. Właśnie tę ,,rolę" odgrywała w naszej rodzinie moja siostra. Była zaledwie kilka lat starsza, ale kiedyś chciała za wszelką cenę szybko dorosnąć. Zaszła w ciążę, wyprowadziła się i słuch po niej zaginął. Potem nagle zjawiła się w naszym domu z niemowlęciem. Nie minęło kilka dni, a Zuza zniknęła zostawiając dziecko, którym przez praktycznie cały czas zajmowała się specjalnie wynajęta niania. Mama, kiedy jeszcze tam mieszkałam widziała to dziecko może pięć razy i to tylko wtedy, kiedy mijała się na schodach z opiekunką. W sumie nic dziwnego. Mama nie znosiła małych dzieci. Zarówno ja, jak i Zuza byłyśmy wychowane nie przez rodziców, ale przez sporą ilość opiekunek. Może to dlatego zawsze odnosiłam się do rodziców z dystansem. Byli dla mnie zupełnie obcymi ludźmi jeszcze kilka lat temu. W tym momencie nie można było już mówić o żadnych więzach rodzinnych. Coś takiego po prostu nie istniało.
-Tęskni?- prychnęłam- jakoś nie zauważyłam
Od kiedy wyprowadziłam się na stałe z domu rodzinnego kilka razy dzwoniłam do swojej siostry. Chciałam się z nią spotkać, porozmawiać. Kilkakrotnie Zuza odmawiała, ale zdarzało się, że umawiałyśmy się na spotkanie. Nie zmieniało to jednak faktu, że za każdym razem odwoływała je w ostatniej chwili z jakiegoś zupełnie błahego powodu. Nigdy nie szukała ze mną pierwsza kontaktu. Potem stwierdziłam sądząc po jej głosie, że wcale nie jest zadowolona, że próbuję z nią nawiązać jakiekolwiek więzi. W końcu przestałam próbować. Od tego momentu nie miałam z nią żadnego kontaktu. Gdyby to była prawda, że kilka lat starsza ode mnie siostra za mną ,,tęskni" to zapewne próbowałaby się ze mną skontaktować. Jak na razie tego nie było.
-Może wpadlibyście do nas dziś na kolacje?- spytał tata
Trzymał stronę mamy. Miałam wrażenie, że precyzyjnie przygotowali cały plan działania. To było pierwsze nawiązanie do nieobecności Alana. Słowa ,,może wpadlibyście" odnosiło się zarówno do mnie i Adama, jak i do mnie i Alana. Wiedzieli, że nie przyjdę, jednak ciekawi byli jak będzie brzmiała odpowiedź. Dziwnie się czułam interpretując ich każde zdanie, ale to działo się już automatycznie w mojej głowie. Znałam ich dobrze i nie tylko potrafiłam przewidzieć każdy ich ruch, ale także wiedziałam do czego zmierza rozmowa.
-To zły pomysł- stwierdziłam nie patrząc nawet na ułamek sekundy na Adama. Zdradziłoby mnie to.
-Może jednak coś zjemy?- zapytał tata patrząc na moją na pół pustą szklankę wody
-Możecie- powiedziałam- to, że ja nie chce to jeszcze nic nie znaczy.
W sumie to od kiedy przejmują się moim zdaniem? Miałam wrażenie, że ich firmy znowu się rozwijają i aby mieć dobrą ich promocję znów potrzebują rodziny w komplecie.
Sądziłam, że potrafię przewidzieć ich każdy ruch. Stwierdzić ich myśli po mimice twarzy, ale musiałam przyznać, że t co zdarzyło się chwilę później zaskoczyło mnie. Siedziałam bez ruchu wpatrzona w drzwi. Mama uśmiechnęła się triumfująco w moją stronę.
W naszym kierunku zmierzał Alan.
Zerknęłam na równie zaskoczonego Adama. Miałam nadzieję, że to nie jest to o czym właśnie pomyślałam..
-Przepraszam za spóźnienie- zwrócił się do moich rodziców- ale były korki na mieście i...
-Zdrajca- warknęłam przerywając mu w połowie zdania
-Nie wiesz wszystkiego- powiedział spokojnie
-I nie chcę wiedzieć- powiedziałam wstając- nie chcę Cię już widzieć. Nigdy.
Wyszłam z restauracji szybkim krokiem. Słyszałam jak mnie wołają. Czułam, że ktoś za mną idzie. Liczyłam, że to Adam, bo nie ręczyłam za siebie jakbym odwracając się zobaczyła Alana...
______________________________________________________________
BLOG ULEGA ZAWIESZENIU, ponieważ mam teraz same sprawdziany (po kilka na jeden tydzień) bo w kwietniu kończę szkołę..
Muszę też się zacząć uczyć do matury i zacząć pisać prezentację maturalną..
Same zauważyłyście pewnie, że rozdziały są bardzo rzadko ostatnio, ale nie mam kiedy pisać.
Powinnam coś dodać pomiędzy maturami pisemnymi a ustnymi. Niestety na wcześniej raczej nie ma co liczyć..
Mam nadzieję, że mnie nie opuścicie i będziecie czekać.
Jeśli macie jakieś koncepcje na to opowiadanie to piszcie w komentarzach.
Marcela x
Subskrybuj:
Posty (Atom)