sobota, 26 października 2013

Rozdział 1

-Hej kochaie- przywitał się ze mną.
Objął mnie od tyłu i pocałował. Nie musiałam sprawdzać czy to był on. Nawet nie potrzebowałam, aby w ogóle się odzywał. Doskonale poznawałam go po zapachu, dotyku, stylu bycia..
Kochałam go i byłam przekonana, że on także mnie kocha. Nigdy wcześniej nie zaznałam czegoś takiego. Każdego dnia czekałam na niego z utęsknieniem mimo, iż wiedziałam, że spotkamy się wieczorem. Alan wielokrotnie zostawał na noc, ale to wcale nie sprawiało, że czułam się lepiej. Wciąż odczuwałam pustkę. Chciałam by był przy mnie przez cały czas, ale jednocześnie zdawałam sobie sprawę, że niektóre rzeczy są niemożliwe.
Odwróciłam się powoli i już po chwili stanęłam przodem do chłopaka. Spojrzałam wprost w jego brązowe oczy i delikatnie się uśmiechnęłam. Obserwowałam każdy jego ruch, kiedy podniósł rękę i pogłaskał mnie po policzku. Coraz częściej rozumieliśmy się bez słów. Były to magiczne chwile, których byłam przekonana, że nigdy nie zapomnę.
-Jak się spało?- spytał
Nasze usta dzieliły dosłownie milimetry. Otworzyłam je, by odpowiedzieć, kiedy Alan przybliżył się jeszcze bardziej. Nasze usta złączyły się w delikatnym pocałunku, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej zachłanny. Kiedy ręce chłopaka powędrowały pod moją koszulkę, jednym ruchem odepchnęłam go od siebie.
-Co jest?- spytał zaskoczony
-Nie teraz- odpowiedziałam kierujac się do łazienki- śpiesze się
Wzięłam krótki prysznic i zmieniłam ubranie. Kiedy wyszłam z łazienki zastałam Alana wciąż w tym samym miejscu.
-Będziesz tak stał cały dzień?- zaśmiałam się
-Jak będzie trzeba..
Podążyłam do kuchni mijając Alana praktycznie bez słowa. Wiedziałam, że czuł się rozczarowany, bo liczył na coś więcej, ale musiał zrozumieć, że nie tylko on się liczy w tym związku. Każde z nas miało coś do powiedzenia. Po nie całych dwóch minutach usłyszałam jak Alan wchodzi za mna do kuchni.
-Co jemy?- spytał stając obok
-Kanapki- powiedziałam patrząc na niego z uśmiechem
Alan pomógł mi zrobić śniadanie, po czym usiedliśmy do stołu.
-Co dziś będziez robić?- zapytał
-Za chwilę jadę na uczelnię- powiedziałam- potem wracam do domu i będę pisać dalszą część artykułu..
-Wydaje mi się, że powinniśmy porozmawiać..- zaczął niepewnie
-O czym?- spytałam zaskoczona
-O Twojej rodzinie
-Słucham?- spytałam zaskoczona
-Dzwonili do Ciebie..
-To nie ma znaczenia..- powiedziałam obojętnie
-Chcą się z Tobą spotkać..
-Nie widzę sensu.. Nie przejmowali się mną tyle czasu, to co mogą chcieć teraz..?
-Może powinnaś sprawdzić?
-Nie- powiedziałam stanowczo kończąć tym rozmowę
Wgłębi siebie przyznawałam Alanowi rację. Przez tyle czasu byli moją rodziną, chociaż nigdy ich tak nie traktowałam. Wyrzekli się mnie półtora roku temu i przez ten czas nie miałam z nimi kontaktu, ale wciąż łączyły nas więzy krwi. Wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała się z nimi spotkać, jeżeli wciąż będą nalegać, ale wolałam odwlekać ten moment. Czułam się tak pewniej. Moi rodzice nie potrafili dać mi czasu. Dla nich wszystko powinno być załatwione w jednym momencie. Jeżeli oni chcą się ze mną spotkać na przykład w przyszłym tygodniu to ja jako ich córka mam obowiązek się zgodzić i przyjść na miejsce bez spóźnienia. Wciąż nie docierało do nich, że jestem już dorosła i mam własne życie. Nie uznawali tego, że już sama podejmowałam decyzje.
Kiedy Alan wyszedł długo zwlekałam co powinnam teraz zrobić. Do wyjścia na uczelnie miałam jeszcze pół godziny. Po chwili namysłu wybrałam numer do mojej dawnej koleżanki z szkoły. Nie miałyśmy ze sobą kontaktu już od bardzo długiego czasu. Miałam nadzieję, że nie zmieniła numeru. Poczułam ulgę, kiedy usłyszałam dźwięk połączenia.
-Słucham?
-Hej- zaczęłam niepewnie- tu Megan
Nie musiałam podawać nazwiska. Byłam najprawdopodniej jedyną Megan, którą znała. Nasi rodzice (moi i Susan) postanowili nadać nam zagraniczne imiona mimo, że byłyśmy w 100% Polkami.
-Cześć- ucieszyła się- co u Ciebie? Chyba nic się nie stało?
-Nie- zaprzeczyłam szybko- chciałam porozmawiać, odświeżyć dawne kontakty..
-Może się spotkamy?- zaproponowała
-Jasne, a kiedy masz czas?- spytałam
-Teraz?
Teraz miałam wyjść na uczelnie, ale w sumie nic nie stanie się jak jeden raz nie pójdę na zajęcia. Spotkanie z Aśką było dla mnie bardzo ważne.
-Pewnie- zgodziłam się- tam gdzie zawsze?
Kiedyś często spotykałyśmy się w małej kawiarni. Wiele osób omijało to miejsce, ponieważ znajdowała się w dzielnicy, która miała dużo złych opinii. Nikt nie przejmował się faktem, że serwowali tam najlepsza kawę jaką kiedykolwiek miałam okazję pić.
Godzinę później podjechałam samochodem pod kawiarenkę. Liczyłam, że Aśka jest już w środku, bo nie chciało mi się na nią czekać. Spojrzałam na zegarek. Ja byłam punktualnie. Bez pośpiechu weszłam do środka i rozejrzałam się po wnętrzu. Od momentu, w którym byłam tu po raz ostatni, nic się nie zmieniło. Wciąż te same zasłony, wyposażenie..
-O mój Boże!- usłyszałam nagle pisk na prawo ode mnie
Spojrzałam w tamtym kierunku i ujrzałam zmierzajacą w moją stronę Aśkę.
-Jak ty się zmieniłaś!- powiedziała rzucając się na mnie z objeciami
Usiadłyśmy przy stoliku, który wcześniej zajmowała Aśka i zaczęłyśmy rozmowę. Dowiedziałam się, że w chwili obecnej jest singielką. Normalnie skończyła naszą szkołę i zamierzała iść na studia, ale zrezygnowała. Była zaskoczona, że wróciłam do Polski. Według niej powinnam tam zostać i kontynuować naukę. Sądziła, że w Polsce nie ma perspektyw na dobre życie. Po szybkiej wymianie zdań dotyczącej naszego teraźniejszego życia przyszedł czas na wspomnienia. Kiedyś byłyśmy ze sobą bardzo zżyte. Nie przyjaźniłam sie z nią tak jak z Susan, ale była dla mnie bliską osobą. Wielokrotnie, kiedy Susan znikała z kolejnym chłopakiem na dyskotece- ja bawiłam się z Aśką. Robiłyśmy zawody, która z nas więcej wypije, na zmianę zadawałyśmy sobie wyzwania co do poderwania konkretnych chłopaków. Znałyśmy także swoje tajemnice, które lepiej by było, gdyby nigdy nie ujrzały światła dziennego.
Poczułam wibrację w kieszeni. Wyciągłam swój iPhone i spojrzałam na wyświetlacz. Czekała tam na mnie wiadomość od Alana.

____________________________________
Od: Alan <3
Do: Ja

Hej Kotku <3
Jak na uczelni? 

Miłego dnia ;*

Dostarczono 09:12
___________________________________

Czytając tą krótką wiadomość roześmiałam się na głos. Często dostawałam tego typu sms-y. Alan dbał o to, abym ciągle o nim pamiętała. Rozpoczęłam już odpisywać na wiadomość, kiedy uświadomiłam sobie, że nie moge mu powiedzieć, że spotkałam się z Aśką. Nie teraz. Postanowiłam sobie, że powiem mu to, kiedy przyjdzie do mnie wieczorem. Alan dużo wiedział o imprezach jakie z nią przebyłam, więc podejrzewałam, że nie będzie zbyt zadowolony z tego, że się z nią spotkałam.

____________________________________
Od: Ja
Do: Alan <3

Nic ciekawego się nie dzieje..
Wykłady zawsze takie same ;D
Kocham <3

Wysłano 09:14
_________________________________


poniedziałek, 14 października 2013

PROLOG

Patrzyłam na spływajace po oknie strugi deszczu. Tak naprawdę to na nic nie miałam dzisiaj ochoty. Właśnie taka pogoda sprawiała, że zaczynałam zastanawiać się nad przeszłością. Nad tym co było kiedyś, nad tym co już nigdy nie wróci. Nie potrafiłam jednoznacznie stwierdzić czy żałuję. Czułam smutek, ale to było na tyle. Teraz prowadziłam inne życie. Byłam samowystarczalna: sama się utrzymywałam jednocześnie się ucząc. Moje życie zmieniło się diametralnie, ale o to mi właśnie zawsze chodziło. Każdego dnia odkrywałam nowe aspekty życia i musiałam przyznać, że mi się to podobało.
Życie osobiste także mi się ułożyło. Od roku byłam w związku z Alanem. Gdyby ktoś powiedziałby mi jeszcze półtora roku temu o tym, nie uwierzyłabym. Dotąd nie mogłam pojąć jakim cudem udało nam się wytrzymać razem przez tyle czasu. Może to właśnie można nazwać już miłością? Wiele osób twierdziło, że po trzech miesiącach związku pojawia się już przyzwyczajenie, ale nie u nas. Każdego dnia poznawaliśmy się na nowo. Teraz było zupełnie inaczej niż, kiedy po raz pierwszy byliśmy ze sobą w związku. Oboje dojrzeliśmy do tej decyzji i mogłam śmiało stwierdzić, że nie żałowaliśmy. Wzajemnie się uzupełnialiśmy, co obojgu nam sprawiało radość.
Przyjaciele byli dla mnie zawsze bliskimi osobami i miałam wrażenie, że w ciągu tego roku jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy. Śmierć jednego z moich przyjaciół Max'a sprawiła, że nie potrafiłam znaleźć dla siebie miejsca, ale to właśnie wtedy pomógł mi Adam i Susan. Byli ze mną przez prawie cały ten czas. Wspierali mnie także, kiedy Ariana się wyprowadziła z miasta twierdząc, że musi rozpocząć nowe życie zdala od ludzi, których zna.
Rodzina? Tylko na papierze.
Nie łączyło nas już nic, od momentu, w którym rodzice się mnie wyparli. Nie tęskniłam za nimi.. nigdy nie byli dla mnie jakoś szczególnie bliskimi ludźmi. Jednak telefon od nich przed tygodniem sprawił, że nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć.

Życie toczyło się nadal, a ja nie zamierzałam zostać w tyle. Tęskniłam za dawnym życiem, gdzie niemalże każdego dnia imprezowałam. W ciagu ostatniego roku dałam sobie z tym spokój, ale coraz częściej twierdziłam, że powinnam odświeżyć dawne znajomości.
Nie mogłam zatracać siebie tylko dlatego, że miałam tymczasowe kłopoty. Nie.
Tego byłoby za wiele.
Chciałam chodź trochę powrócić do dawnego życia. Życia bez zobowiązań. Pełnego imprez i alkoholu.
Czy mi się to uda?
Liczę, że tak.
Tylko co na to Alan?
___________________________
Średnio udany prolog, ale nigdy nie umiałam ich pisać..
Przez najbliższy tydzień nawet nie bd mieć okazji by zacząć pisać 1 rozdział, bo jadę dziś w nocy na Ukrainę, ale jak wrócę i będę miała czas to coś na pewno dodam.. ;D